Ta Fmka jest po prostu arcydziełem. Łączy w sobie cały pakiet tych ulubionych, sprawdzonych atutów thiefowych misji, a od sobie dorzuca całą masę nowych smaczków i wszystkie podaje na ornamentowanych talerzach. Łał! Aż ciężko znaleźć tę najlepszą, najważniejszą rzecz, aby od niej zacząć.
To może od takiego drobiazgu, jak monochromatyczne menu i czerwone czcionki. Już tutaj otrzymujemy sugestie, że… będzie czego się bać.
Misja zachwyca skomplikowaną architekturą, która zmienia się w różnych, badanych obszarach. Mamy zarówno nieco „wieżomagowe” pomieszczenia, jak i lochy, jaskinie, a także nawiedzone biblioteki. To są te stare, dobre klasyki, na które ciężko narzekać.
Wszystko ocieka klimatem, posępną cisza i stałym poczuciem zagrożenia. Niby dzięki opadowi śniegu można nabrać odrobiny dystansu i szukać spokoju. To tylko usypia nasza czujność, abyśmy byli wrażliwsi przy odkryciu kart. Szczególnie, jak spotka się pierwszego potwora, inspirowanego Shamblerem z Quake’a I. To nie jest tak, że po ujrzeniu wroga dochodzi do rozprężenia, nierzadko torpedującego inne horrory. Ot… groza przed nieznanym minęła, teraz czas na konfrontację. Nie tym razem. Teraz… to dopiero zaczynamy się bać, bo widzimy, do czego zdolny jest twórca FMki! Skoro zrobił Shamblera, to co jeszcze nam pokaże?
A pokazał bardzo dużo.
Przytłaczające i obrzydliwe wnętrza skrzydła dworskiego opanowanego przez pająki, oraz częściowo zmienieni w grzyby strażnicy innych pokoi. Najpierw sprawiających wrażenie zwykłych, nawet przytulnych, a potem widzimy umęczonych niewolników pokrytych owocniami. Po prostu szok, że to dało się odtworzyć w Thiefie!
Tak więc klimat, architektura, fantastyczne modele i tekstury, a także skrytki i niebanalna fabuła. Ponura i przygnębiająca. Taka… nieco postapo.
Już od dawna nie bałem się tak w Thiefie. A i nie chciałem równocześnie tak drobiazgowo penetrować zakamarków w poszukiwaniu skrytek. A dzięki nieliniowości, misję można zwiedzać z różnych stron i inicjować późniejsze wydarzenia w innej kolejności.
Zdecydowanie polecam tę FMkę! Pokochałem kontrast spokojnego, zaśnieżonego dziedzińca, z piekłem czarnej magii sąsiadującego tuż za ścianą.
PS: nie jestem pewien, czy to mój sprzęt, czy FMka to narzuciła, ale miałem tekstury w bardzo niskiej jakości, z ogromnymi pikselami. Inne FMki działają normalnie. Tak czy siak to nie zepsuło wrażenia z gry, a wręcz pomogło. Poczułem się… młodszy i nostalgicznie sobie sugerowałem, że jestem w czasach surowszej technologii (Hexen II, Quake), kiedy takie rzeczy bardziej mnie przerażały :D
thumb_up thumb_down Votes: 1
star 10 / 10
Nie idzie tej FMki nie docenić, jest to zdecydowanie arcydzieło.
thumb_up thumb_down Votes: 0
Potwierdź usunięcie
Czy chcesz usunąć cały temat?